ANTIGAMA daje kolejny krok do przodu ze swoim trzecim pełnym albumem "Zeroland" przynosząc ekstremalnie kreatywną i różnorodną kombinację niejednolitych agresywnych styli muzycznych. Na tym dziewięcioutworowym krążku warszawska ekipa pozwala słuchaczowi doświadczyć bezgraniczną ilość pędzących z szybkością światła blastów, dysharmonijnego grind oraz eksperymentalnego noise. Wytwór ten to jeden z najbardziej zawiłych, dynamicznych i innowacyjnych dźwięków gatunku. Maniacka perkusja, ciężkie przesterowane gitary, przepiękne wokale oraz wrzaski są bezspornymi znakami firmowymi Antigamy. Kompleksowy i zakręcony grind, idący do przodu metal - avantgrind!
Dla fanów NAPALM DEATH, PIG DESTROYER, CEPHALIC CARNAGE, GOBLIN.
Jeśli jeszcze raz ktoś mi powie, że najbardziej ekstremalnymi zespołami na Ziemi są The Dillinger Escape Plan i Meshuggah, to nie ręczę za siebie. Drodzy metale te wszystkie plotki jakoby naprawdę ostro grało się tylko za wielką wodą to bzdury kompletne. Prawdziwe ostre granie można znaleźć u nas nad Wisłą. I czas to wreszcie zrozumieć. To co prezentują takie zespoły jak Kobong, Nyia czy Antigama bije na głowę wszystkich nawet najbardziej popieprzonych jankesów.
Zeroland to trzeci LP Warszawiaków. Płyta ta jest pod każdym względem ekstremalna. Numery są krótkie i walą prosto w ryj. Już pierwszy "Seed" zabija dynamiką, agresją i przede wszystkim klimatem. Antigama bowiem nie ogranicza się do sieki w stylu "true grind". Na Zeroland znajdziemy masę przeróżnych ozdobników takich jak... czyste wokale. Od zmian tempa na tej płycie może autentycznie rozboleć głowa. Umiejętności tego kwartetu są GENIALNE. Naprawdę, żeby grać taką muzę trzeba mieć technikę w jednym palcu. A muzycy Antigamy mają ją pod małym paznokciem i to tego najmniejszego palca:) Trzeba tutaj wspomnieć o panu Krzysztofie Bentkowskim (perkusja), który na tym albumie udowadnia, że jest jednym z najlepszych pałkerów w Polsce a nawet na świecie. Jak już wspomniałem Antigama nie ogranicza się do prostej sieki ale dba o to aby muzyka była zróżnicowana. Dowodem na to jest chociażby świetna industrialna miniaturka pt. "Starshit", która pozwala na chwilę oddechu. Również ostatni na płycie numer tytułowy to prawdziwy industrial na najwyższym poziomie i to przez ponad 9 minut! Wszystkie numery powalają równie bezlitośnie, ja jednak najchętniej katuję się "The View".
Antigama to czołówka światowej ekstremy - oto całe podsumowanie! - Metal.pl