Druga duża płyta dobrze znanej załogi z Ukrainy. Intensywny, techniczny i nieustający brutal death metal w amerykańskim stylu. Hybryda KRONOS, CRYPTOPSY, SEVERE TORTURE i DISAVOWED. 14 doskonale wyprodukowanych piosenek w białostockim HERTZ Studio.
Ukraińska scena metalowa póki, co nie dorobiła się zbyt wielu klasowych zespołów i na mapie światowej ekstremy, nadal pozostaje przysłowiową białą plamą. Owszem regularnie, choć jeszcze sporadycznie pojawiają się stamtąd mniejsze czy większe brylanciki do oszlifowania i takim na pewno jest istniejący już prawie piętnaście lat MENTAL DEMISE, preferujący ultra brutalny death metal z grindowym akcentami i bardzo delikatnym zdigitalizowanym zabarwieniu.
"Final Step To Future Madness" to naprawdę kawał solidnego mięcha, spreparowanego przez pięciu rzeźników, którzy zaserwowali nam czternaście wyjątkowo smakowitych ochłapów. Zdecydowanie szybko, wyjątkowo ciężko i niesamowicie miażdżąco skonsolidowali w zwarty monolit swoje bezpardonowe dźwięki, bez owijania w bawełnę oraz silenia się na oryginalność. Zasadniczo i pobieżnie materiał ma powalić każdego mięczaka, nie pozostawiając złudzeń, co do obranego kierunku i wyznaczonego celu, bo ten jest tylko jeden - zabić zdecydowanie i skutecznie. Nie ma zmiłuj! Dzikie i nieokrzesane wokale, krótkie gitarowe ciosy oraz perkusyjna kanonada. Skomasowana nawałnica dźwięków, precyzyjnych, choć nie najwyższych innowacyjnych lotów, jednak nie taki zapewne był zamysł ukraińskiego komanda, wyraźnie zainspirowanego "kanibalami", "cryptopsami" czy innymi "dyingami". Po kilkunastu przesłuchaniach szablonowość repertuaru z tego albumu, prowadzi do mimowolnego zmęczenia (nie mylić ze znudzeniem lub znużeniem) odbiorcy, co dziwić nie powinno, ponieważ nie obcujemy ze stylistyką, której można słuchać godzinami. Fajnie, że MENTAL DEMISE wzbogacił wersję studyjną swojej muzyki w różne smaczki i nieustannie eksperymentuje z rytmiką, więc mimo wszystko zjawisko permanentnej monotonii, co bardziej wybrednym, także nie grozi w konfrontacji z "Final Step….". Zdecydowanie warto było zapoznać się z najnowszym krążkiem MENTAL DEMISE, aby uświadomić sobie jak bardzo rozprzestrzenia się brutalna zaraza i jak coraz większą ma ilość wykwalifikowanych nosicieli, chociażby na Ukrainie. Tak, to nie sztuka wyhodować bakterię, ale trzeba ją jeszcze umiejętnie zaszczepić, stworzyć odpowiednie środowisko do rozwoju i puścić w obieg, aby skutecznie zbierała śmiertelne żniwo. MENTAL DEMISE wszystkie te kryteria spełnił. I oby pozostać w klimacie wstępu, proponuję spokojnie delektować się wyśmienitym stekiem, nie łapczywie i w umiarkowanych dawkach, aby rzeczywiście nie doprowadzić do wzdęcia czy nawet przewlekłej niestrawności. "Stoperan" czy "Nospa" niewiele tu pomoże. (psychozine.pl)