Wznowienie debiutanckiej płyty z 1996 roku w wykonaniu czołowych przedstawicieli doom/death metalu z Czech!
Atmospheric.pl:
SILENT STREAM OF GODLESS ELEGY to czeski zespół zwracający na siebie uwagę przy pierwszym kontakcie długą nazwą. Po bliższym zetknięciu z ich muzyką można dojść do wniosku, że jest to jedna z bardziej oryginalnych i ciekawych doomowych kapel. Ich pierwsza płyta „Iron” jest połączeniem doomu z elementami słowiańskiego folku. To co się rzuca od razu w oczy to wszechobecność skrzypiec, które prawie cały czas wtórują dwóm powolnym gitarom. Od razu należy odrzucić skojarzenia z MY DYIN BRIDE, gdyż tutaj ta symbioza funkcjonuje na innych zasadach. Tutaj skrzypce dominują permanentnie i nadają muzyce folkowości. Drugim charakterystycznym w SILENT STREAM OF GODLESS ELEGY elementem jest charyzmatyczny i zróżnicowany wokal Petera Stanka. Głównie operuje głębokim, trochę bulgocącym growlem, gdy trzeba jednak potrafi się on zamienić w siarczysty skrzek. Oprócz tego obecny jest jego podniosły śpiew z folkowym zacięciem oraz deklamacje. W niektórych utworach udziela się skrzypaczka, robiąc chórki w tle. Przy takim zróżnicowaniu wokali nie można się nudzić. Tempa są zazwyczaj powolne. Wyjątkiem jest pierwszy utwór, „Ugly Jewel", który w pewnym momencie rozkręca się i uderza blackową furią perkusji i gitar, podsycaną przez skrzekowy wokal. Przez całą płytę jest ciężko, powolno i smutno. Są jednak dwa wyjątki: „Only Stream” i „Naked Susan”, przepiękne utwory pełniące rolę przerywników. Znikają ciężkie gitary, jest czas na chwilę refleksji i zadumy. Nad całą płyta unosi się swego rodzaju tęsknota za pięknem, pogrążona w smutku, czego najlepszym przykładem jest utwór „Last...”, obok „Burned by Love to Christ”, najbardziej wzruszające na płycie. „Iron” to debiut na bardzo wysokim poziomie, niezwykle interesująca elegia doomowego smutku i folkowej tęskonoty. Doskonały i zróżnicowane wokal gwarantuje brak szybkiego znudzenia się płytą, a obecność skrzypiec nadaje jej unikatowego piękna.